Czas na przezwyciężenie „Zespołu Deficytu Kontaktu z Naturą”?

Dzieci, które regularnie korzystają z kontaktu z naturalnym środowiskiem odnoszą z tego powodu wymierne korzyści dla swojego zdrowia. Nie tylko pośrednio, poprzez związaną z pobytem na „świeżym powietrzu” aktywnością fizyczną, czy też budowaniem relacji socjalnych w czasie wspólnego eksplorowania lasów, wąwozów, gór czy wybrzeża.

Najmłodsi mieszkańcy terenów bogatych w roślinność i niezabudowane, niepokryte asfaltem i betonem przestrzenie, rzadziej cierpią z powodu takich problemów psychicznych jak niepokój, agresja (wobec innych ale i siebie), lepiej radzą sobie z koncentracją i innymi wyzwaniami płynącymi z życia.

Sąsiedztwo terenów zielonych to oczywiście także lepsze zdrowie fizyczne. Wykazano, że nawet układ odpornościowy jest sprawniejszy, jeśli masz systematyczną możliwość spacerowania po lesie, parku, czy nad stawem.

Pandemia wywołana przez SARS-CoV-2 paradoksalnie wzmocniła nasze poczucie braku wystarczającego kontaktu z naturą. Oczywiście ten deficyt narastał latami. Najbogatsi przeprowadzają się na przedmieścia. Jest to jednak rozwiązanie tylko dla maksymalnie kilku procent rosnących także w Polsce aglomeracji. Średniozamożni i ubożsi zasiedlają wylane asfaltem i betonem pustynie z kilkoma rachitycznymi drzewkami i trawnikami wielkości pokojowego dywanu.

Co więcej, nawet jeśli uda się zorganizować kawałek zielonej przestrzeni, otoczona jest ona drogami szybkiego ruchu, co przez hałas i spaliny znacząco ogranicza korzyści z korzystania z kontaktu z naturą. Jeszcze gorzej jest zimą, gdzie do smogu komunikacyjnego dołącza dym z kominów domów i małych firm. Uciekając przed tymi zanieczyszczeniami nierzadko tylko pogarszamy sytuację.?

Autor: dr n. med. Tadeusz Jędrzejczyk; Dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego.